Vamos
Wizyta na Kubie dostarcza wielu wrażeń. Kraj jest otwarty, a turyści są tam mile widziani. Przemieszczanie się po Kubie nie jest trudne – zabiera co najwyżej sporo czasu. Łatwo jest wypożyczyć samochód - jest to wygodne (drogi są dobre) i raczej bezpieczne ale trochę kosztuje: 60-70 euro za dzień wypożyczenia. Inną opcją jest Viazul. W miarę punktualna i klimatyzowana linia autobusowa w normalnej cenie. Zamiennikiem Viazul są taksówki, które wożą pasażerów na tych samych trasach ale od drzwi do drzwi, niewiele drożej. Trzecia opcja to publiczny transport kubański, na którego flotę składają się przerobione ciężarówki typu „star”. Dla wytrwałych, cierpliwych i odpornych. No i mówiących po hiszpańsku. Po angielsku można sobie porozmawiać w hotelu lub z innymi turystami. Są też oczywiście opcje alternatywne – coco taxi, taxi collectivo (do której każdy pasażer wsiada na chwilę i wysiada gdzie potrzebuje) czy cavallo taxi (czyli wspólna jazda na jednym końskim grzbiecie). Można zatroszczyć się też o własny transport – my spotkaliśmy Basków, którzy jeździli po Kubie na rowerach przywiezionych z Hiszpanii (te wypożyczane raczej na dłuższą wyprawę się nie nadają). Bardzo niezależny i łatwy transport ale dla tych z dobrą kondycją, która poradzi sobie z upałem.
Na Kubie jest mnóstwo dostępnych noclegów. Od hoteli (w których zawsze są miejsca z wyjątkiem lata w Varadero) po casas particulares. Tych ostatnich nie trzeba szukać, same cię znajdą. Zasadniczym minusem Kuby jest jedzenie. Tanie, lokalne jest niestety często niesmaczne. Jedzenie w restauracjach kosztuje sporo, a jest również byle jakie. Eleganckich hoteli nie sprawdzaliśmy ale przypuszczamy, że tam jest pewnie trochę lepiej za to dużo drożej. Z jedzenia na ulicy dobre są owoce. Dlatego też niezłym rozwiązaniem jest jedzenie u ludzi u których się mieszka – czyli w casas particulares. Jedzenie jest wtedy świeże, porcje są duże, smakuje wybornie, a do tego można spróbować lokalnych rarytasów jak na przykład mięsa krokodyla czy pieczonego kraba.
Na koniec ceny. Kuba jest generalnie dosyć droga. To znaczy to co jest dla obcokrajowców jest raczej drogie (a dla Kubańczyków kosmicznie drogie), zaś to co jest dla miejscowych (płacone w peso narodowym) nadal bywa niestety kiepskie albo wcale nie takie tanie (np. owoce). Choć w przypadku owoców to są one warte swojej ceny. Szczególnie mango!