powrót
17.03.2013

Perła z tatuażem

Wakacja_na_tahiti_
Wakacje na Tahiti.

     Czarne perły, wszechobecne tatuaże, piękne atole, rekiny, hotele z bungalowami i cudowne plaże. Można by wybrać dowolny z tych obrazków i każdy z nich równie dobrze opisywałby samo Tahiti jak i całą Polinezję Francuską.

     Krainę będącą melanżem lokalnej urody mieszkańców i francuskiego stylu. Z jednej strony to tu bogaci Francuzi wydają swoje pieniądze na emeryturze, z drugiej jest to destynacja, do której uciekają młodzi, znudzeni Paryżem mieszkańcy kraju na Sekwaną. Tahiti to również miejsce gdzie narodził się zwyczaj i sztuka robienia tatuaży. Rzeczywiście tutaj tatuaże mają wszyscy i nie jest to żadna ekstrawagancja, po prostu element lokalnej kultury.

     Francuska Polinezja składa się z setek wysp i wysepek pochodzenia wulkanicznego. Najpiękniejsze są atole, czyli wyspy bez wzniesień czy wzgórz składające się tylko z piaszczystych plaż i palm. Są to często całe łańcuchy wysepek. Gdy patrzy się na nie z góry, można dostrzec jaki kształt miał kiedyś dany wulkan. Czasem jak w przypadku Bora Bora w środku takiego kręgu plaż znajduje się jeszcze wysepka z niewielką górką porośniętą lasem.

     Na Tahiti spędziliśmy tylko sześć dni więc nie mieliśmy niestety czasu żeby zwiedzić inne archipelagi. Odwiedziliśmy tylko Mooreę, pobliską wyspę, na którą płynie się promem 30 minut. Nie wiedzieliśmy więc pięknych atoli jak choćby wspomniane Bora Bora, nie widzieliśmy innych archipelagów. Żeby poznać Polinezję potrzeba pewnie miesięcy, dlatego postanowiliśmy, że wybierzemy się tutaj znowu, tym razem na dłużej. Samo Tahiti nie jest aż tak piękne (w porównaniu choćby z uroczą Mooreą), plaże są czarne, nie ma takich palmowych zagajników jak na atolach. Papeete to spore miasto, w którym można znaleźć ciekawe miejsca jak choćby targ rybno-warzywny czy muzeum pereł. Nie jest to jednak miejsce, które koniecznie trzeba zobaczyć. Zamiast spędzać czas na Tahiti zdecydowanie lepiej wybrać się na inne, malutkie, najlepiej nieturystyczne wysepki. Sami tak zrobimy następnym razem.

     Prawdziwym skarbem Polinezji są piękne plaże, słońce, palmy i krystalicznie czysty, cudowny ocean. Wyspy często otoczone są rafą więc woda przy brzegu jest spokojna, przezroczysta. Bardzo dużo tu kolorowych rybek. Nieco dalej od brzegu spotkać można żółwie, płaszczki i rekiny. Jest to więc idealne miejsce zarówno do snorklingu jak i do nurkowania. Można tu też poszaleć na desce, poćwiczyć kite-surfing lub po prostu popływać sobie kajakiem. Sporty wodne to druga natura mieszkających tutaj ludzi. Właściwie życie toczy się w wodzie lub na brzegu. W głębi wyspy jest tylko góra i mała dżungla.

     Oprócz plaż Polinezja słynie jeszcze z czarnych pereł. Na niektórych wyspach pozakładane są farmy, na których hoduje się ostrygi produkujące, pod ścisłą kontrolą, te intrygujące klejnoty. Różnorodność pereł jest zadziwiająca. Kształt, wielkość, powierzchnia, połysk, kolory mogą być bardzo różne i decydują o tym jak cenna jest dana perła. Dla mnie ten świat nie jest aż tak fascynujący ale teraz mogę zrozumieć, że niektórzy poświęcają całe życie żeby perły doskonalić, a inni fortunę żeby je tylko posiadać.

     Gdybym miał jednak wybrać co jest najbardziej dla mnie charakterystycznego na Tahiti to powiedziałbym, że ujmująco sympatyczni ludzie i ich nieodzowne tatuaże. Sztuka robienia rysunków na ciele narodziła się właśnie tutaj i odnoszę wrażenie, że dla Polinezyjczyków są one takim samym elementem jak ubiór. Bardzo popularnym tatuażem u kobiet jest coś w rodzaju naszyjnika. Wzór zaczyna się wysoko na ramionach i ciągnie przez cały dekolt. U mężczyzn tatuaże są wszędzie i zajmują często większą część ciała. Miejscowi noszą z dumą rysunki żółwi czy płaszczek oraz wzory lub maski silnie związane z wierzeniami i tradycyjną kulturą polinezyjską. Często tatuuje się tu coś w rodzaju obręczy nad kostkami i nad nadgarstkami. Jest to swego rodzaju amulet, ochrona przed złymi mocami, które nie mogą wówczas dostać się do człowieka.

     Spotkaliśmy tu też pewnego Niemca, który podróżując po świecie postanowił zrobić sobie tatuaż właśnie tutaj, na Tahiti. Rzeczywiście trudno o lepsze do tego miejsce.