powrót
05.03.2013

Tajemnice moai

Zas_pione_pos_gi_wyspa_wielkanocna_
Zasępione posągi z Wyspy Wielkanocnej.

     Wyspa Wielkanocna byłaby zapewne tylko jedną z wielu wysepek na Pacyfiku gdyby nie lud Rapa Nui, który przybył tu ponad dziesięć wieków temu i zaczął wznosić przedziwne, kamienne postacie zwane moai.

     Wiąże się z nimi wiele tajemnic. Jak je robiono, jak transportowano wielkie posągi, czemu służyły, co oznaczały rysunki rzeźbione na ich plecach? Im więcej dowiaduję się o historii wyspy tym bardziej jest ona fascynująca. W czasach gdy Mieszko I przyjmował chrzest, a Khmerowie budowali świątynie Angkor Wat, tutejszy lud zaczął stawiać wielkie, kamienne figury. Nie było to w żadnym wypadku łatwe, lekkie i przyjemne. Nie było też tanie.

     Figury fundowano pośmiertnie zasłużonym postaciom. Siedem z nich ustawiono na pamiątkę pierwszych zwiadowców, którzy przybyli na wyspę przed osadnikami żeby zbadać czy nadaje się do zasiedlenia. Jednak najczęściej figury wznoszono wodzom plemion i ważnym osobistościom w poszczególnych wioskach. Na wyspie żyło dziewięć plemion, gdy zmarł któryś wódz mieszkańcy zbierali się aby zdecydować czy była to na tyle zasłużona i potężna osoba aby postawić mu moai. Stawianie figury było nie tylko sposobem na upamiętnienie zmarłego, było też korzystne dla wioski, bowiem moai chronił wioskę emanując energią zmarłego. Dlatego wszystkie posągi ustawione na wybrzeżach (a na tej wyspie większość rzeczy jest na wybrzeżu) są skierowane plecami do morza. Czerpały energię z ziemi, gdzie najczęściej znajdował się grób potężnego wodza i przekazywały ją wszystkiemu co miały w zasięgu wzroku. Dlatego też w czasie wojen plemiennych jednym z celów było przewrócenie posągów wroga, koniecznie twarzą do ziemi. Tak aby zablokować transmisję energii i pozbawić nieprzyjaciela ochrony. Jeśli figura z jakichś powodów przewróciła się na plecy, najczęściej odłupywano jej oczy.

     Posągi były więc dla ludzi Rapa Nui bardzo ważne. Toteż nie mógł ich rzeźbić każdy. We wschodniej części wyspy w pobliżu jednego z wulkanów, Rano Raraku, znajdowała się fabryka moai. Obecnie w miejscu tym można znaleźć ok. 450 ukończonych lub tylko rozpoczętych figur. Część nich jest głęboko (po pierś) wkopana w ziemię.

     Gdy któraś wioska zdecydowała się postawić moai, składała zamówienie u mistrzów ze wzgórza. Płaciło się jedzeniem (nie było wówczas na wyspie żadnych monet), które rzeźbiarze rozdzielali pomiędzy wybraną ludność według swojego uznania. Byli to więc bardzo wpływowi i szanowani ludzie. Rzeźbienie jednego moai trwało mniej więcej rok choć w przypadku dużych figur mogło zająć nawet dwa lata. Nad figurą pracował mistrz wraz z grupą pomocników. Statua musiała przypominać wyglądem zmarłą osobę, zachować jej rysy lub znaki szczególne.

     Figury rzeźbione były w wulkanicznej skale za pomocą innych twardych kamieni (np. bazaltu), musiała to więc być praca żmudna i ciężka. Jednak dopiero po wykonaniu figury zaczynało się prawdziwe wyzwanie. Jak taką, kilkudziesięciotonową figurę przetransportować? Był to nie lada problem (leżący z resztą po stronie zamawiającego) bo figury moai były święte i należało je traktować z odpowiednim szacunkiem.

     Rapa Nui jakoś sobie z tym radzili bo w różnych miejscach wyspy znajduje się w sumie ponad 900 posągów.