powrót
07.01.2013

Trekking na lodowcu Viedma

Lodowce_kolce_wysokie_na_kilkadziesi_t_metr_w_
Lodowiec Viedma. Argentyna.

     Argentyńczycy, których poznaliśmy po drodze doradzali nam, żeby zamiast na Perito Moreno, wybrać się na trekking na lodowiec Viedma. Tak też zrobiliśmy.

     Trekking na Viedmie to ciekawe doświadczenie. Pozwala odrobinę poczuć ogrom tej lodowej masy. Z daleka lodowiec wygląda potężnie, ale nie można zobaczyć bogactwa jego form. Gdy się na niego wejdzie okazuje się, że w głębi, wcale nie tak daleko od przedniej ściany, lodowiec pełny jest zagłębień, szczelin, szczytów, ścian, załomów, a nawet jaskiń. Lodowiec cały czas się porusza, w środku szybciej (ok. 1 metr na dobę), a po bokach dużo wolniej. Dlatego powstają skomplikowane formy, pęknięcia i lodowe rzeźby. Trekking po lodzie nie jest trudny, trzeba jednak uważać bo rozpadliny bywają głębokie, a niektóre zbocza dosyć strome. Nie jest to na pewno spacer po płaskim lodowisku. Przeszliśmy tylko malutki kawałeczek, a trwało to 1,5 godziny. Dało mi to wyobrażenie o tym jak gigantyczny jest cały lodowiec i ile czasu potrzeba żeby się utworzył.

     Lodowiec powstaje tylko tam gdzie śnieg pada praktycznie przez cały rok. Jeśli śnieg nie topnieje tylko go cały czas przybywa, to od jego ciężaru wytwarza się ciśnienie, które powoduje tworzenie się lodu. Ponoć śnieg zaczyna się zmieniać w lód po 10 latach. Tak powstaje źródło lodowca, skąd może się on rozrastać i schodzić z gór tworząc majestatyczne krajobrazy. Czoło lodowca najczęściej znajduje się już w strefie gdzie zaczyna się topić. To czy lodowiec porusza się w przód czy się cofa zależy od tego czy więcej lodu „przychodzi” z góry czy topi się z przodu. Obecnie, jak zapewniała nas przewodniczka, prawie wszystkie lodowce mają ujemy bilans czyli się cofają. Przed Viedmą można obejrzeć takie miejsca gdzie jeszcze 20 lat temu był lód. Dziś skały tam są gołe, jakby wypolerowane, z podłużnymi szramami zostawionymi pewnie przez kamienie niesione przez lód. Roślinność będzie potrzebowała kilkuset lat żeby porosnąć te nieprzyjazne, surowe otoczenie.

     Zetknięcie się z lodowcem było dla mnie znowu spotkaniem z przyrodą. Tym razem nie były to zwierzęta, ptaki ani zielona dżungla ale surowy, ogromny lód, który potrafi jednak być piękny. Taka przyroda, właściwie nietknięta i nie kształtowana przez człowieka, zupełnie naturalna, prawdziwa, bardzo mi się podoba.