powrót
11.10.2017

JAK ZORGANIZOWAĆ SOBIE KRÓTKI POBYT W MALE I OKOLICACH?

Img_8738_small
Spacer na środku (prawie) oceanu.

     Jeśli wybierzecie się na Malediwy na własną rękę, czyli raczej nie do drogiego resortu, to pewnie przynajmniej jedną lub dwie noce spędzicie w Male lub okolicach. Jest to oczywiście okazja, żeby zobaczyć tę ponoć najmniejszą stolicę świata, ale generalnie nie po to leci się na Malediwy, żeby zwiedzać miasto, tylko po to, żeby odpocząć i nacieszyć się rajskimi widokami. Dlatego zamiast w Male lepiej zatrzymać się na leżącej po drugiej stronie lotniska wyspie Hulhumale.

 

 

KRÓTKI POBYT W OKOLICACH MALE

     My znaleźliśmy się dokładnie w takiej sytuacji jak opisana powyżej. Ponieważ lądowaliśmy wieczorem, a łódkę, która miała nas przetransportować na rajską wyspę na odległym atolu, mieliśmy po południu kolejnego dnia, wiedzieliśmy, że gdzieś potrzebujemy się przespać. Początkowo szukaliśmy noclegu w Male, ale finalnie zdecydowaliśmy się właśnie na Hulhumale, czyli sztuczną wyspę usypaną blisko stolicy Malediwów. Okazało się, że była to dobra decyzja.

     Dlaczego warto zatrzymać się akurat na tej wyspie? Przede wszystkim jest zdecydowanie przyjemniejsza od Male. Jest to wyspa stworzona i zaprojektowana od zera tak, żeby było sporo przestrzeni, zieleń i ładna plaża z knajpkami. Jednocześnie wyspa jest na tyle mała, że wszędzie można się dostać na piechotę. Jest też dobrze skomunikowana ze stolicą bo promy do stolicy odpływają co 15 minut. O ile Male, które zwiedziliśmy w drodze powrotnej, jest ciasne, zabudowane i otoczone ze wszystkich strona małymi przystaniami promów i łódek, o tyle na Hulhumale można poczuć klimat Malediwów.

     Jest tam też sporo hoteli, z których można wybierać. My zdecydowaliśmy się na Express Inn i możemy to miejsce polecić. Już na lotnisku czekała na nas uśmiechnięta ekipa, żeby zabrać nas do hotelu. To jedna z zalet lokalizacji na Hulhumale, że po wylądowaniu nie potrzeba nigdzie przeprawiać się promem, ani tym bardziej wodolotem, bo na tę akurat wyspę usypana jest grobla. Co ciekawe droga biegnie częściowo przez teren lotniska, więc nie można sobie tak po prostu przejść na piechotę, trzeba mieć zapewniony transport. W hotelu już od początku zrobiło się miło bo w klimatyzowanej, przestronnej recepcji zostaliśmy przywitani orzeźwiającym sokiem pomarańczowym. Mimo, że hotel jest nastawiony na turystów i podróżników budżetowych to bardzo się stara, żeby goście czuli się traktowani wyjątkowo.

     Hotel nie jest duży, bo ma tylko piętnaście pokoi. My spaliśmy w pokoju z widokiem na morze. Dzięki temu już pierwszego dnia na Malediwach mogliśmy zobaczyć piękny wschód słońca, nie ruszając się z łóżka. W pokoju było czysto, a całe wyposażenie wyglądało na nowe. Tą nowością byliśmy nawet zaskoczeni, dopiero później dowiedzieliśmy się, że po prostu hotel działa dopiero od kilku miesięcy. Śniadanie, które było w cenie, składało się ze standardowych tostów, jajek, dżemu, herbaty, kawy i soku. Bez szału, ale po tygodniu na Sri Lance byliśmy już przyzwyczajenie do takiego „kontynentalnego” zestawu. W hotelu nie było słychać lotniska, co było pozytywną niespodzianką, bo wszystkie trzy wysepki (Male, Hulhumale i wyspa z lotniskiem) są tak blisko, że byliśmy przekonani, że gdzie byśmy się nie zatrzymali to w nocy będą potrzebne zatyczki do uszu.

DOBRE MIEJSCE NA KILKA DNI

     Hulhumale jest też dobrą opcją jeśli macie kilka dni na pobyt i nie chcecie, lub nie starczy Wam budżetu, na wyprawę gdzieś dalej. Nadaje się do tego dużo lepiej niż Male, przede wszystkim z jednego względu. Jest tam długa, piękna plaża z palmami, która zaczyna się tuż przy hotelach, po drugiej stronie mało ruchliwej ulicy. Podczas naszego pobytu skorzystaliśmy z tej plaży zarówno rano żeby zobaczyć pierwsze malediwskie widoki, jak i wieczorem, żeby przejść się po piasku kiedy upał już nie doskwierał tak jak w ciągu dnia. Z wyspy można też zrobić sobie bazę wypadową, żeby nieco poznać uroki Malediwów. Ponieważ Express Inn za pierwszym razem okazał się dobrym wyborem, zatrzymaliśmy się tam jeszcze w drodze powrotnej i skorzystaliśmy z tego, że organizują też przeróżne wycieczki. Do wyboru jest snorkeling, nurkowanie, zwiedzanie resortów lub lokalnych wysepek, oglądanie delfinów czy łowienie ryb, wypady na grilla na niezamieszkane wyspy lub na sand bank czyli po prostu łachę piachu na oceanie. Wszystko pod hasłem, które nam się bardzo spodobało Luxury budget holiday. Widocznie na Malediwach wszędzie musi być powiew luksusu nawet jeśli podróżuje się z plecakiem.

     My wybraliśmy całodniowy wypad na sand bank połączony z wizytą na lokalnej wyspie i skorkelingiem, całość z poleconą ekipą Dream Adventures (https://www.facebook.com/Maldivesdreamadenture). Nie jest to tania atrakcja, ale wypad udał się doskonale, a to przede wszystkim zasługa świetnej, wesołej i profesjonalnej ekipy. Chłopaki zadbali żeby nam się nie nudziło, po drodze łapali ryby i opowiadali o Malediwach. Super zorganizowali snorkeling, tak żeby mogli z niego skorzystać nawet Ci, którzy słabo pływają. Wszyscy, którzy chcieli, dostali kamizelki, a dodatkowo na każde dwie osoby przypadał jeden przewodnik, który nurkował szukając żółwi, muren i innych ciekawostek podwodnych. Na koniec spotkaliśmy jeszcze naprawdę spore stado delfinów, które przez kilkanaście minut pływały obok naszej łódki i skakały nad wodę robiąc piruety. W dwóch słowach - super dzień.

Przydatne linki do strony hotelu, w którym się zatrzymaliśmy.
Express Inn http://express-inn-mv.book.direct/ - polska wersja językowa strony.
Express Inn FB: https://www.facebook.com/ExpressInnhulhumale/

Hotel można rezerwować bezpośrednio oraz na booking.com.