Jestem pod wielkim wrażeniem wodospadów Iguazú. Słyszałem, że jest to miejsce niezwykłe ale nie spodziewałem się, że zrobi na mnie aż takie wrażenie. To co zobaczyłem jest niesamowite.
Często imponujące jest coś zbudowane przez człowieka (np. piramidy czy Angkor Wat). Czasem dzieło człowieka zachwyca w połączeniu w przyrodą jak choćby Machu Picchu. Jednak w tym przypadku natura obyła się bez jakiejkolwiek pomocy i stworzyła coś nieprawdopodobnego. Iguazú, dopływ Parany to duża ale spokojnie płynąca, szeroko rozlana rzeka. Zarośnięte brzegi, wystające kępy krzaków i drzewek. Ot, duża rzeka na płaskowyżu.
Kiedy idzie się w stronę wodospadów po stronie argentyńskiej najpierw widać mgłę, jakby chmury unoszące się nad wodą. Trochę dziwne, trochę intrygujące. Po chwili pojawia się wielka wyrwa, jakby ktoś wielkim nożem wyciął w środku rzeki półokrągły otwór, i z pozoru spokojna rzeka spada w przepaść z wielkim impetem. Olbrzymia siła natury. Nieujarzmiona. To przychodzi mi na myśl gdy patrzę na gigantyczne ilości wody spadające pionowo i tworzące jedną wielką, buzującą kipiel.
Wodospadów są tu setki (dokładnie 275), ciągną się kilometrami. Jeden obok drugiego spadają z pionowych ścian urwiska. Można na nie patrzeć godzinami. Zwieńczeniem całego łańcucha wodospadów jest Diabelska Gardziel (Garganta del Diablo), która ma wysokość 72 m – więcej niż znana Niagara. Nie przychodzi mi do głowy żadne inne miejsce, które mógłbym do tego porównać.
Wodospady można podziwiać od strony brazylijskiej i argentyńskiej. Nam zdecydowanie bardziej podobały się oglądane od góry czyli od strony Argentyny. Niezależnie jednak od tego, z której strony chce się zobaczyć to zjawisko warto poświęcić na zwiedzanie co najmniej kilka godzin. Odradzałbym oglądanie wodospadów z obu stron jednego dnia. Przejechanie z Foz do Iguaçu do Puerto Iguazú zajmuje trochę czasu i może go zabraknąć na główną atrakcję. Poza tym jeśli zwiedzanie rozłożyć na dwa dni to jest duża szansa, że nawet jak raz będzie padać to drugiego dnia będzie ładnie. Nam deszcz i chmury trafiły się po stronie brazylijskiej. Na drugi dzień, w Argentynie, mieliśmy słońce – stąd może i wrażenia lepsze.
W obu przypadkach warto pójść do wszystkich punktów widokowych. Jest co oglądać. Można podejść do niektórych wodospadów naprawdę blisko, ale można też podziwiać piękną perspektywę kiedy widać całą ścianę urwiska pokrytą licznymi wodospadami. Po stronie argentyńskiej miłym dodatkiem do samych wodospadów są liczne zwierzaki, które łatwo spotkać. Dzikie świnki morskie, ostronosy (rodzaj szopa) czy iguany widzieliśmy dosyć często. Raz spotkaliśmy parę tukanów. Widzieliśmy te ptaki w parku ale na wolności, jak każde zwierzę, mają w sobie coś jeszcze. Są piękne.
Dodatkowa atrakcją po stronie brazylijskiej jest właśnie park ptaków (Parque Das Aves), który mimo, że jest parkiem, warto zobaczyć dla papug, tukanów i wielu innych latających stworzeń. Mi oprócz zdecydowanie najpiękniejszych tukanów bardzo podobały się kolibry.
Wodospady Iguazú to na pewno jeden z cudów natury. Warto przyjechać w ten zakątek świata po to tylko by je zobaczyć.