powrót
02.05.2014

Luang Prabang kiedyś i dziś

Img_3860_small
O świcie w Luang Prabang.

     Choć historia tego miasta jest zdecydowanie dłuższa, bo sięga VI wieku n.e., to jego rozkwit przypadł dopiero na czasy króla Samsenthai, czyli przełom XV i XVI stulecia. Nazywało się wówczas Xieng Dong-Xieng Thong – Miasto Złota.

     Dopiero potomek Samsenthaia, pod wpływem Khmerów, wprowadził do Laosu zwyczaj czczenia Buddy i zmienił nazwę na Luang (Królewski) Pha Bang. Dziś Luang Prabang nadal pozostaje ważnym miastem w Laosie choć liczy tylko 60 tysięcy mieszkańców. Dość mało nawet jak na słabo zaludniony, bo zamieszkany przez 6,5 mln ludzi Laos.

     Historia Luang Prabang jest odbiciem burzliwych dziejów całego kraju. Przed wiekami walczyły tu miedzy sobą zwaśnione królestwa, które później dostały się pod panowanie Khmerów. Słabe państwo laotańskie musiało też zginać kark przed Birmańczykami i Wietnamczykami by w końcu dostać się pod panowanie Francuzów. Następnie przyszła kolei na wysłanych przez Stany Zjednoczone zwolenników monarchii i (wreszcie) na komunistyczną rewolucję z 1975 roku. Od tego czasu Laos pozostawał krajem zamkniętym, a Luang Prabang stopniowo się wyludniał (z miasta wyemigrowało ok. 100 tysięcy przedsiębiorców, inteligencji i arystokratów). Dopiero upadek bloku komunistycznego i otwarcie się kraju na obcokrajowców spowodowało powtórny rozwój miasta. Przyczyniło się do tego wpisanie w latach dziewięćdziesiątych XX w Luang Prabang na listę UNESCO, dzięki czemu zahamowany został proces niszczenia jego zabytków.

     Obecnie miasto szybko się rozwija ponieważ jest głównym ośrodkiem turystycznym w Laosie. Jest też dogodnie położone na drodze między Tajlandią i Chinami. Dzięki temu bogaci się więc cała prowincja, kwitnie handel i pojawiają się turyści. Nie powinno to dziwić, bo Luang Prabang to jedno z ciekawszych miejsc w Laosie. O świcie można tu spotkać mnichów zbierających jedzenie i błogosławiących darczyńców. W ciągu dnia wypada zobaczyć pałac, malowniczo położony nad Mekongiem, a wieczorem można podziwiać zachód słońca ze świątyni na wzgórzu Phu Si w samym środku miasta. Atrakcją są też liczne świątynie zwane watami. Najstarsze, fundowane przez ówczesnych królów, pochodzą z XIV wieku. W mieście jest też trochę kolonialnej architektury i kilka przyjemnych miejsc żeby coś zjeść lub wypić dobrą kawę. Można też kupić piękne jedwabie i wyroby ze srebra.

     Luang Prabang jest małym miasteczkiem z niską zabudową. Nie ma bloków, wieżowców ani dużych, ruchliwych ulic. Jest swojsko, zielono i spokojnie. Obok powoli płynie Mekong, a dookoła rozciąga się dżungla. Jeśli ktoś ma ochotę ruszyć się z miasta to ma do wyboru niezliczoną ilość trekkingów połączonych ze zwiedzaniem okolicznych wiosek różnych plemion. Można się też wybrać na jazdę na słoniach, kajaki lub rowery. Lokalnymi atrakcjami są też wodospady i jaskinia, w której znajduje się ponad cztery tysiące posążków Buddy. Ale tych ostatnich atrakcji nie polecamy bo nie zrobiły na nas wrażenia. Polecamy za to jazdę na słoniach ale koniecznie połączoną z kąpielą z tymi wielkimi zwierzakami. Emocje gwarantowane.

     I tak z dawnej stolicy laotańskich królestw Luang Prabang staje się powoli popularnym celem backpackerskich wypraw po Azji. Chyba słusznie bo miasto jest oryginalne, ma długą, ciekawą historię i wspaniałą przyrodę dookoła. Oby jak najdłużej pozostało też autentyczne i laotańskie.