back
15.07.2013

TO SIĘ NAZYWA JAZDA BEZ TRZYMANKI!

Img_6469_2_small
Rollercoaster o nazwie BuzzSaw.

     Niektórzy od dziecka lubią huśtawki, strome zjeżdżalnie czy karuzele łańcuchowe i wsiadają na najbardziej zakręcone przejażdżki wędrownego wesołego miasteczka, które pojawi się w mieście. Ja od dziecka tak miałam, więc kiedy tylko nadarzała się okazja na ekstremalną jazdę, wsiadałam do pierwszego wagonika kolejki górskiej, zapinałam pasy i jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaazda!!!

     Z niektórych rzeczy podobno nigdy się nie wyrasta. W moim przypadku takim czymś jest właśnie zamiłowanie do wesołych miasteczek, a ściślej mówiąc do parków rozrywki z prawdziwego zdarzenia. Jako dziecko odwiedziłam Holiday Park w Niemczech, a także Great America i Disneyland w Stanach Zjednoczonych i, najzwyczajniej w świecie, zakochałam się w tych atrakcjach od… pierwszej przejażdżki. Dlatego też będąc w Australii nie mogłam przegapić jednego z największych placów zabaw nie tylko dla dzieci o nazwie Dreamworld.

     Tematem przewodnim w Dreamworld są bohaterowie kreskówek wyprodukowanych przez wytwórnię filmów o tej samej nazwie. Wędrując przez park można więc na każdym kroku spotkać Shreka, Kungfu Pandę oraz Lwa Alexa i jego przyjaciół z Madagaskaru. Zwierzaki te są na wszelkiego rodzaju pamiątkach dostępnych w każdym sklepiku, a ich podobizny rozstawione są w wielu miejscach parku, żeby każdy mógł zrobić sobie z nimi zdjęcie. Dodatkowo kilka razy w ciągu dnia odbywają się przedstawienia, podczas których pracownicy parku, przebrani w stroje tych postaci, zabawiają najmłodszą część widowni. Ale to jest zabawa dla małych dzieci. Natomiast „duże dzieci” mogą przez cały dzień ekscytować się czymś zgoła innym.

     Spadek ze 120 metrów dający na kilka sekund poczucie nieważkości. Zjazd pionowo w dół ze stumetrowej wieży z prędkością 160 km/godz. Wiszenie do góry nogami przez kilka sekund na wahadle, które zatrzymało się kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Wirowanie w kołowrotku  powodujące, iż cieszysz się, że nie zjadłeś zbyt wiele tego dnia. A na koniec bardzo szybka i zaskakująco pokręcona jazda do tyłu kończąca się tak samo nagle jak się zaczęła. Robi Ci się niedobrze? To zostań w domu! Mi, na samą myśl o takich przeżyciach pojawia się bardzo szeroki uśmiech na twarzy. Jeśli Twoja reakcja jest taka sama to koniecznie odwiedź Dreamworld!

     Ponieważ, ze względów bezpieczeństwa, na żadnej z przejażdżek w tym wesołym miasteczku nie można robić zdjęć ani nagrywać filmów (nawet bardzo dobrze zamocowaną „ekstremalną” kamerką GoPro) poniżej załączam link do oficjalnej strony Dreamworld, na której można obejrzeć wszystkie rollercoastery, o których napisałam powyżej, a nawet przeżyć chociaż namiastkę emocji, które towarzyszą odważniejszym z gości odwiedzających ten ogromny plac zabaw.

Link: http://www.dreamworld.com.au/Rides/Thrill-Rides/?tileid=633940722911814680

Trzymaj się krzesła i jazda!