Wszyscy, których spotkaliśmy po drodze mówili nam, że jeśli chcemy zobaczyć Wielką Rafę Koralową to powinniśmy pojechać do Cairns. Miasto to jest rozsławione na całą Australię jako najlepsza nurkowa baza wypadowa, a dodatkowo zostało okrzyknięte imprezową stolicą wschodniego wybrzeża. No to jedziemy!
W Cairns trafiliśmy na wymarzoną pogodę. Słońce, bezchmurne niebo, lekki wiaterek i idealną temperaturę około 25°C. Po prostu bajka! Od razu postanowiliśmy sprawdzić jakie są możliwości zobaczenia rafy. Niestety wszystkie opcje, które udało nam się znaleźć, okazały się mocno turystyczne i dosyć drogie. W tej sytuacji mogliśmy albo sobie odpuścić albo coś wybrać. Zdecydowaliśmy się na drugi wariant, bo bardzo nam zależało żeby tą osławioną rafę jednak zobaczyć.
Wycieczka wyglądała tak, że razem z 50-tką innych turystów płynęliśmy przez 1,5 godziny dużą i szybką łodzią motorową do miejsca gdzie organizator miał zezwolenie na nurkowanie komercyjne. Po rzuceniu kotwicy załoga przydzielała uczestników w przypadkowe 4-osobowe grupy, które zanurzały się z jednym instruktorem na głębokość 5-7 metrów. Przez cały czas pod wodą, czyli około 45 minut, instruktor płynął w środku a czwórka nurków-amatorów trzymała się pod ręce, po dwie osoby z każdej strony. Niestety eksplorowanie podwodnego świata w taki sposób powoduje, że naprawdę niewiele można zobaczyć.
Na szczęście w czasie kiedy motorówka stała na kotwicy można było też posnorkować. Mieliśmy na to ponad dwie godziny, a że rafa znajdowała się płytko pod powierzchnią wody więc tutaj mieliśmy okazję podziwiać ten podwodny ogród. Koralowców było dużo i były ładne, oczywiście zobaczyliśmy też trochę rybek. Jednak muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś bardziej niesamowitego niż to co zobaczyłam. Wyobrażenie jakie miałam o Wielkiej Rafie Koralowej tworzyło się w mojej głowie w oparciu o filmy przyrodnicze, albumy fotograficzne, kreskówkę Gdzie jest Nemo? i wypromowaną w ostatnich latach akcję Best Job in the World (Najlepszą Pracę na Świecie), której lokalizacja jest właśnie tutaj w okolicach rafy. Dodatkowo przeglądając podwodne zdjęcia w Internecie nabierałam coraz większego apetytu na zanurzenie się w tej morskiej otchłani i zobaczenie tych wszystkich kolorowych rybek i pięknych koralowców na własne oczy.
Po jednym dniu mogę napisać, że Wielka Rafa Koralowa jest prawdopodobnie najpiękniejszym i najbardziej zróżnicowanym podwodnym światem na tej planecie. Niestety te prawdziwie bajeczne widoki zarezerwowane są chyba tylko dla naukowców, badaczy czy biologów pracujących na rzecz ochrony tego wielkiego ekosystemu i profesjonalnych nurków, którzy mają certyfikaty pozwalające im na samodzielne nurkowanie w dowolnym miejscu. Dla początkujących, którzy nie mają jeszcze żadnych stopni przyznawanych przez Profesjonalne Stowarzyszenie Instruktorów Nurkowania, pozostaje nurkowanie w ramach wycieczek organizowanych masowo dla turystów, a to nie jest niestety najlepsza opcja.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócimy do Australii żeby ponurkować na Wielkiej Rafie Koralowej. Ale wtedy wyprawę zorganizujemy tak, by móc zobaczyć większy obszar tego podwodnego świata, bardziej przypominający widoki jak z animowanego filmu o Nemo.